Blackout w czterech krajach
W minionym tygodniu zelektryzowała nas informacja o jednym z największych blackoutów w historii. Prądu nie miała jednocześnie Argentyna, Urugwaj oraz część Brazylii i Paragwaju – łącznie blisko 60 milionów ludzi. Zawiniła przestarzała sieć przemysłowa. Według Edesur – narodowego operatora energetycznego Argentyny, blackout został wywołany automatycznie przez wewnętrzny system bezpieczeństwa, który wskazał na niewydolność dwóch elektrowni z sieci najważniejszych elementów energetycznych kraju. Ich jednoczesna awaria mogłaby prowadzić do olbrzymich szkód w infrastrukturze przemysłowej. System zatem odciął prąd, pogrążając w ciemnościach sporą część kontynentu. Przestały działać telefony i internet, nie kursowały pociągi oraz wstrzymano dostawy wody.
Przestarzała sieć energetyczna
Skoro mowa o przestarzałej sieci energetycznej, jeden z największych w Polsce dostawców prądu jest właśnie w trakcie modernizacji i konserwacji swojej sieci. Termin jest nieprzypadkowy. Zwykle latem Polska nie generowała dużego zapotrzebowania na prąd. Dni są najdłuższe w roku, krócej korzysta się z oświetlenia i więcej czasu spędza się poza domem. Jednak od kilku lat zapotrzebowanie na energię elektryczną w sezonie wakacyjnym systematycznie wzrasta. Lato jest coraz bardziej upalne, a więc coraz chętniej korzystamy z lodówek, zamrażalników, wiatraków i klimatyzacji. Kilka dni temu padł rekord zapotrzebowania na prąd w sezonie letnim – o półtora miesiąca wcześniej niż w ubiegłym roku. Modernizacja sieci oznacza brak prądu w kolejnych miastach i wsiach w najbliższym czasie. Duże przestoje dotknęły już chociażby Wrocław czy Łódź.
Wysoka temperatura
Innym problemem podczas upałów może być rosnąca temperatura wody w rzekach. Ma to negatywny wpływ na pracę polskich elektrowni węglowych, z których połowa do chłodzenia używa wody z rzek. Ale długotrwałe fale gorąca nawiedzają całą Europę. Problemy mają także kraje, które w większym stopniu niż Polska korzystają z odnawialnych źródeł energii. Podczas upałów nie wieje wiatr, który jest podstawą działania elektrowni wiatrowych. Stanowi to duży problem dla Niemiec, gdzie w ostatnim czasie mocno stopniały nadwyżki energii.
Serwery, dyski twarde czy nawet listwy zasilające to bardzo wrażliwy sprzęt. Przerwy w dostępie do zasilania, wysokie temperatury i mocne obciążenie systemów chłodzących mogą mieć duży wpływ na ich żywotność, poprawne funkcjonowanie oraz nieprzerwaną pracę firmy. Każdy zanik napięcia oznacza restart serwera, a co za tym idzie przerwę w działaniu firmowej infrastruktury IT. Może przełożyć się to na poważne konsekwencje, zaczynając od działania firmowych systemów przez straty wizerunkowe po (w skrajnych przypadkach) zagrożenie zdrowia lub życia. Jak podczas tak wysokich temperatur zapewnić stałą, bezawaryjną pracę infrastruktury informatycznej?
Czy da się uodpornić sprzęt na przerwy w dostawie prądu?
Otóż tak, da się. Część przedsiębiorstw decyduje się na zakup systemów zasilania awaryjnego UPS (Uninterruptible Power Supply). Składają się one z akumulatorów, które w przypadku przerwy w dostawie prądu przez pewien czas utrzymają przy pracy firmowe zasoby. Jest to jednak czas na tyle krótki, że w zasadzie starczy na zapisanie wszelkich plików i poprawne wyłączenie sprzętu. Można iść jednak krok dalej i moment przejęcia obciążenia przez UPSy wykorzystać do rozruchu agregatów prądotwórczych. W praktyce oba te podejścia są bardzo kosztowne w skali pojedynczego biznesu. Z odpowiedzią przychodzą nam usługi świadczone w profesjonalnych centrach przetwarzania danych.
Redundantne, czyli lepsze?
Data center zapewniają składowanej infrastrukturze łącza internetowe, odpowiednią temperaturę, zasilanie oraz bardzo szeroko pojęte bezpieczeństwo. Lepsze centra gwarantują to wszystko w systemie redundantnym. Mówimy zatem między innymi o przynajmniej dwóch niezależnych źródłach zasilania. Gdy jeden z operatorów przerwie dostawę prądu, nie przeszkadza to w dalszej pracy. W przypadku awarii u dwóch lub większej liczby dostawców, w centrum danych rozpoczynają pracę agregaty zasilane olejem napędowym. Są one gotowe do pełnego obciążenia w ciągu kilkudziesięciu sekund, a przez ten czas prawidłową pracę wszystkich urządzeń zapewniają wspomniane UPSy. Liczba i moc agregatów powinna być dostosowana do ilości sprzętu znajdującego się w data center, np. w Exea ich moc jest tak duża, że mogłaby zasilać całe miasto wielkości Gniezna czy Bełchatowa.
W poprzednim akapicie wspomniałem, że lepsze serwerownie są redundantne. Z kolei te naprawdę dobre, z usług których powinniśmy korzystać, są nie tylko redundantne, ale ich pewna konstrukcja i niezawodność gwarantowane są przez niezależną certyfikację. Kilka lat temu jeden z większych dostawców usług data center w Polsce padł ofiarą poważnej awarii zasilania. Pomimo podwójnego łącza energetycznego, wszelkich zabezpieczeń sprzętowych i zatankowanych agregatów, znaczna część europejskich zasobów internetowych – centrum znajdowało się na terenie Niemiec – była niedostępna. O tym, co tak naprawdę zawiodło, nie poinformowano nas do dziś.
Zwróć uwagę na certyfikaty
Zatem wielkość centrum danych wcale nie musi przekładać się na jakość oferowanych usług. Pewne natomiast jest jedno – jeśli serwerownia uzyskała trudną do zdobycia niezależną certyfikację, to muszą w niej funkcjonować procedury przewidujące wszelkie możliwe zdarzenia. Procedury te zakładają między innymi cykliczne testy wszelkich podzespołów, pomiary pojemności UPSów, wymianę paliwa w agregatach oraz ich comiesięczny rozruch. Gwarantują również, że zespół ludzi operujących sprzętem jest odpowiednio przeszkolony i przygotowany nawet do najmniej prawdopodobnych zdarzeń.
Wniosek jest prosty. Usługi certyfikowanych centrów danych to nie tylko oszczędność finansowa czy bezpieczeństwo przetwarzanych danych. To także gwarancja, że w przypadku wystąpienia nawet najmniej prawdopodobnych awarii czy skrajnych warunków atmosferycznych, działalność firmy jest niezagrożona. W razie braku dostawy prądu w przedsiębiorstwie, pracownicy terenowi dalej mają dostęp do firmowych systemów, partnerzy do oferowanych serwisów, a klienci mogą korzystać z oferowanych usług czy platform e-commerce. Bez bolesnych konsekwencji finansowych, jakościowych i wizerunkowych.